113. Dom składający się z dwu części. Jedna „po Nucach" jest dzisiaj nie-zamieszkana, w drugiej części mieszka p. Jan Kępa z rodziną. Doskonale pamiętam rodzeństwo Nuców: panią Bronię, Andzię, Michasię, Janinę - później Zalejską i pana Józka. Były to panie bardzo pobożne, w domu miały nadzwyczaj czysto. Podłoga była wyszorowana do białości a wykrochmalone serwetki i makatki stały dosłownie „na baczność". Często siadywały na ławeczce przed domem.
W 1933 r. wszystkie miały wpisany zawód - tkaczka. Pani Bronia parała się także szyciem męskich koszul. Bardzo interesującą postacią był p. Józek - górnik (pracował na „Wojciechu", „Józefie", „Teodorze"), o którego bardzo siostry dbały. Ciekawy świata - lubił czytać książki, był jednym z najbardziej zagorzałych czytelników biblioteki gminnej. Z zapałem chodził na każdy film wyświetlany w „starej sali" strażackiej przez kino objazdowe. Razem z moim tatą przeżywali kolejne seanse -okrutnie się denerwując, gdy p. Marych-na Szczęsna - także kochająca kino -bardzo im przeszkadzała, żywo dyskutując z bohaterami filmu, głośno komentując fakty, pokrzykując i wyzywając tych, którzy jej się nie podobali. Daw-niej, kiedy nie było telewizji ludzie odwiedzali się po domach.
Nazywało się to chodzeniem „na chałpy" lub „chalpki". Pan Józek często przychodził do nas z ćwiarteczką gorzałki i godzinami rozmawiali podczas naprawiania przez tatę zepsutych odbiorników radiowych. Nie-raz dołączał do nich pan Józek Fazan czy wujek Ignac Mader. Na domu Nuców ustawiany był „górniczy ołtarz" na Boże Ciało. To z inicjatywy pana Józka kupiony został ze składek kilku górników potężny obraz św. Barbary, który do dzisiaj wisi w kościele. Był zawsze wypożyczany do ołtarza, gdy były po „naszej stronie". P. Józek był także inicjatorem mszy w intencji górników 4 grudnia.
W drugiej części domu w 1933 r. zapisany był Józef Maciej Świerczyński - rolnik, a w trzecim mieszkaniu Antoni Błaszczyk, cieśla - stelmach robiący drewniane koła i takież do nich szprychy. Jego żona Aniela była bardzo pobożną niewiastą. Z tegoż powodu mówili nanią proboszczowa. Pp. Błaszczykowie mieli czwórkę dzieci: Lucjana - leśnika, Zofię - nauczycielkę, Mieczysława zwanego Fają i Jadwigę. Pamiętam mieszkających tam pp. Marsików i póżniej Łakomych. Autor: Barbara Kaczkowska (Kraków) Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr39, R XI , 4/2001r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz