GÓRNICZE TRADYCJE
Pracę rozpocząłem 1 X 1956 roku w KRZ. „Osiny" w Dziale Mierniczo-Górniczym, którego kierownikiem był Edward Czerniak. Dział ten geologicznym był tylko z nazwy — przed rokiem 1956 geolodzy nie byli zatrudniani. Pracę więc musiałem rozpocząć od podstaw organizując równocześnie sprawy geologiczne jak i hydrogeologiczne podległych kopalń. 1 I 1958 zlikwidowane zostało Przedsiębiorstwo KRŻ „Nowa Wieś" i włączone do KRŻ „Osiny". Tak rozbudowane przedsiębiorstwo miało w swej gestii 10 kopalń położonych na obszarze od Zawiercia do Częstochowy. Były to kopalnie: „Rudniki", „Żarki III", „Zarki IV", „Dębowiec", „Teodor I", „Teodor II", „Tadeusz I", „Tadeusz II", „Włodzimierz" i „Szczekaczka".
Rozmieszczenie kopalń w rejonie Kamienicy Polskiej
Kierownikiem Działu Mierniczo-Geologicznego był mgr inż. Kazimierz Rachniowski, a po jego przejściu na emeryturę w 1971 roku, do likwidacji KRŻ „Osiny^w 1977 roku - inż. Bolesław Czekaj. Pion geologiczny pracował w składzie: główny geolog - mgr inż. Marek Sieradzki, technicy geolodzy: Bogumił Żuławiński i Jerzy Kmieć, główny hydrogeolog - mgr inż. Edmund Górniak, technik hydrogeolog - Andrzej Apostołów.
Rozpoczynając pracę w każdej kopalni dostawałem przewodnika, doświadczonego pracownika dozoru. Swoją pracę dołową rozpocząłem na kopalni „Teodor I". Pierwszym moim przewodnikiem był główny mechanik tej kopalni Henryk Czapla. Ponieważ szyb główny nie miał urządzeń przystosowanych do jazdy łudzi, koniecznym było odbycie zejścia szybem po drabinach. Mój przewodnik pouczał mnie jak bezpiecznie stawiać nogi, jak kłaść ręce na szczeblach i jak trzymać lampę karbidową, aby dobrze oświetlała otoczenie, a jej blask nie raził w oczy. Dalszym etapem nauki było zachowanie na pomostach i manewry dokonywane przy przechodzeniu z jednej drabiny na drugą. Pouczenie o konieczności posiadania przy sobie tak ważnego „sprzętu" jak zapałki było dla mnie ważną przestrogą. Przez cały okres pracy pod ziemią zawsze dbałem o to, aby mieć przy sobie zapałki, aby były suche i sprawne w działaniu. Pouczenia uzyskane w czasie pierwszego pobytu pod ziemią były skuteczne przez całe życie zawodowe.
W trakcie przedłużania żywotności kopalni „Żarki IV" zapadła decyzja o włączeniu zasobów udokumentowanych w południowej części obszaru „Choroń". Był to rejon nierozpoznany w trakcie poprzednich badań, więc wykonano wiercenia. Wyniki były zadziwiające. Stwierdzono, że w pobliżu wychodni złoża zalega inny rodzaj rudy. Barwa przechodziła z żółtej do czerwonej, a nawet bordowej. Badania chemiczne wykazały zawartość żelaza powyżej 40%, a więc odpowiadały zawartościom jakie osiągano po prażeniu rud sydery-towych. Również zawartość SiO2 przewyższała dotychczas spotykaną w rudzie z sąsiednich rejonów, a ciężar objętościowy był znacznie niższy. Po udostępnieniu tej strefy, dalsze badania wykazały, że był to pokład syderytu ilastego, który w ubiegłych epokach uległ naturalnemu utlenieniu i pierwotna ruda węglanowa przeszła w rudę tlenkową. Rejon ten był przedmiotem eksploatacji, dawał rudę wysokiej jakości.
Kopalnia ..Tadeusz II".Brama główna 1962r
Kopalnia „Dębowiec" od początku swego istnienia sprawiała wiele kłopotów. Z uwagi na układ warstw wodonośnych budowa szybów wykonywana była metodą mrożeniową. Rozczłonkowanie pól eksploatacyjnych wymagało wykonania dużej ilości chodników transportowych: najdalsze wyrobiska eksploatacyjne oddalone były od szybów ponad 4 km, dopływ wody przekraczał znacznie 20 m3/min. co powodowało konieczność utrzymywania 3 głównych komór pomp, głębokość eksploatacji przekraczała 100 m (w polu Choroń eksploatacja prowadzona była pod „czapą" wapienną górnej jury), przez pole Choroń przebiegał największy uskok rejonu częstochowskiego o zrzucie wielkości kilkudziesięciu metrów, w rejonie wychodni złoża huta częstochowska budowała na rzece Warcie wielki zbiornik wodny, przez obszar górniczy przebiegała głęboka niecka polodowcowa wypełniona luźnymi piaskowcami silnie zawodnionymi. Przewidując trudności przy udostępnianiu nowego pola w obszarze „Choroń" zaproponowałem, aby zastosować nową metodę. Swój pomysł skonsultowałem z głównym hydrogeologiem odpowiedzialnym za bezpieczne prowadzenie robót odwadniających i przedstawiłem dyrekcji do akceptacji. Mimo że metoda ta wymagała wykonania dodatkowych chodników i czasowo czynnej komory pomp zdobyła uznanie dyrekcji i została wdrożona.
Kopalnia ,,TeodorII" .Nadszybie z wieżą wyciągową 1969r
„Przejście" uskoku w warstwach ilastych nie stwarzało żadnych problemów. Również nacięcie zawodnionego piaskowca odbyło się spokojnie; dalsze jego odwadnianie w strefie nie zaburzonej tektonicznie wykonano bezproblemowo. Końcowy etap polegał na wykonaniu chodnika wodnego przez strefę uskokową. Dokonano tego „od tyłu" stopniowo zbliżając się do uskoku. Spokojne odwadnianie strefy uskokowej przyniosło oczekiwany wynik. Odwodniony górotwór nie stwarzał zagrożenia; chodnik wodny przez uskok wykonano bezawaryjnie — nie było żadnych obwa-łów, nie powstały pustki i górotwór zachował pełną stabilność. Cała akcja została uznana za udaną.
Pracując na kopalni „Tadeusz II" spotkałem się z wieloma problemami, ale za najważniejsze wydarzenie uznaję mój udział w przygotowaniu dokumentacji do eksploatacji prowadzonej w filarach ochronnych ustanowionych dla gazociągu wysokoprężnego Śląsk — Łódź i dla rzeki Warty. Inicjatorem i autorem projektu eksploatacji był mgr inż. Kazimierz Rachniowski, który miał duże doświadczenie w tej dziedzinie. Do projektu tego wykorzystano wiele badań (pomiarów) geodezyjnych prowadzonych w trakcie osiadania terenu w czasie eksploatacji prowadzonej na różnej głębokości i w różnych warunkach geologicznych. Dużą trudność sprawiał fakt, że w trakcie eksploatacji górniczej gazociąg był stale czynny. Dlatego sposób eksploatacji i sposób zabezpieczenia gazociągu musiał uwzględniać wszystkie warunki stawiane przez użytkownika gazociągu. Przeprowadzona pozytywnie eksploatacja odbyła się bezawaryjnie. Eksperci górnictwa węglowego po zapoznaniu się z warunkami, w jakich odbyła się eksploatacja uznali, że żadna kopalnia węgla kamiennego nie podjęłaby się takiego zadania. Tak więc sława górnictwa rudnego rozeszła się po całym polskim górnictwie.
Kopalnia ,,TeodorII" .Widok ogólny na nadszybie i hałdę 1962r
Eksploatacja filara ochronnego pod rzeką Wartą musiała być zaprojektowana nie tyle pod aspektem ochrony powierzchni, ile pod względem bezpieczeństwa robót dołowych — wykluczonym było wdarcie się do kopalni wód powierzchniowych. Dlatego najważniejszym było określenie, czy warstwa izolacyjna (a więc grubość iłołupków) będzie wystarczająca. Dlatego spowodowałem przeprowadzenie wierceń badawczych w rejonie rzeki. Uzyskane wyniki badań uwzględniłem przy aktualizacji dokumentacji geologicznej. Opinię o możliwości bezpiecznej eksploatacji opracował główny hydrogeolog mgr inż. Edmund Górniak. Na podstawie tych dokumentów OUG zatwierdził projekt i kopalnia przystąpiła do robót przygotowawczych. Cała eksploatacja była bezpieczna, przebiegała bezawaryjnie. Kopalnia miała zwiększoną ilość zasobów, a autorzy projektu dużą satysfakcję z dobrze wykonanej pracy.
Jedno ze wspomnień z pracy w kopalni „Szczekaczka" dotyczy badania tzw. kopalin towarzyszących. Na chodniku wodnym prowadzonym głęboko pod rudą występowały odmiennie wyglądające warstwy piaskowca - szczególnie różna była jego barwa: żółta i czerwona oraz odmienna granulacja. Moje podejrzenia poszły w kierunku piasków formierskich. Dlatego ich zbadanie zleciłem do Instytutu Odlewnictwa w Krakowie. Wyniki badań potwierdziły moje przypuszczenia — stwierdziły ich jakość, zgodność z polskimi normami i przydatność w przemyśle odlewniczym. Niestety, ich eksploatacja, która musiała być selektywna, była nieekonomiczna. Produkt kopalni podziemnej nie mógł konkurować z takimi samymi piaskami wydobywanymi w kopalni odkrywkowej we wsi Zawisna, położonej poza wychodniami rud żelaza.
W miarę postępującej likwidacji kopalń, gdy istniały jeszcze tylko kopalnie „Dębowiec" i „Szczekaczka", w roku 1977 zlikwidowane zostało Przedsiębiorstwo KRZ „Osiny". Cały pion górniczy został przeniesiony do Grodziska i funkcjonował w ramach Zakładu Górniczego KBM „Częstochowa" w Kłobucku. Po likwidacji kopalń „Dębowiec" i „Szczekaczka" przyszła kolej na likwidację kopalni „XX- lecia PRL" w Golcach i kopalni „Wręczyca".
Kopalnia,, Dębowiec".Widok na szyb główny 1962r
W ostatnich latach likwidacji kopalń po odejściu na emeryturę w 1981 roku mgr inż. Edmunda Górniaka zajmowałem się również sprawami hydrogeologicznymi i wspólnie z inż. Tadeuszem Sałacińskim załatwiałem wszystkie sprawy związane z dokumentacjami mierniczymi i geologicznymi, z których za najważniejsze uznawałem sukcesywne przekazywanie do archiwum Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach podstawowych map wyrobisk górniczych w skali 1:1000 poszczególnych kopalń. Czynność tą wykonywałem z nadzieją, że tak ważne dokumenty będą zabezpieczone i pozostawione przyszłym pokoleniom. Bezpośrednio obserwowałem likwidację ostatniego szybu, ostatniej kopalni „Wręczyca". Czynności te wykonywane były pod bezpośrednim kierownictwem inż. Franciszka Klimczoka.
Po likwidacji ostatniej kopalni i załatwieniu spraw związanych ze zniesieniem obszarów górniczych pozostało jeszcze ostateczne rozliczenie zasobów na podstawie nowych kryteriów bilan-sowości wydanych przez ministerstwo w 1984 r. Dokumentacja taka zlecona została do Przedsiębiorstwa Geologicznego w Częstochowie, które cały obszar częstochowski miało przeklasyfikować do rud pozabilansowych. Sprawy tej jednak do końca nie nadzorowałem bowiem zostałem zwolniony z pracy. 1.X.1985 roku rozpocząłem żywot emeryta górniczego.
W połowie lat dziewięćdziesiątych ze smutkiem stwierdziłem, że całość rud żelaza regionu częstochowskiego została wykreślona z krajowego bilansu zasobów kopalń.
Tak się zakończyła wielowiekowa historia kopalnictwa rud żelaza.
Marek Sieradzki Częstochowa, sierpień 2008 r.
Wspomnienie byłego pracownika górnictwa rud żelaza, opracowane przez Macieja Laurmana, udostępnił „Korzeniom" dr Juliusz Sętowski. (Z konieczności dokonano w tekście redakcyjnych skrótów.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz