Moje spotkania z prof. Edwardem Mąkoszą.
Miało to miejsce w 1963 r. w I klasie Technikum Górnictwa Rud w Częstochowie (późniejsze Techniczne Zakłady Naukowe, gdzie dyrektorem był p. Trafiałek (imię wypadło mi z pamięci), wielki entuzjasta muzyki. Prof. Mąkosza prowadził chór szkolny. Nabór do chóru odbywał się w ten sposób, że każdemu z nas osobno intonował głosem jeden lub dwa dźwięki, które musieliśmy powtórzyć tak, jak kto potrafił oraz wystukiwał ołówkiem na stoliku jakiś rytm, który też trzeba było powtórzyć. Ten sprawdzian pokazywał, kto połknął bakcyla muzycznego, a kto nie. Część z nas chciała się wymigać od chóru jako zajęć dodatkowych, ale symulacja była wyłapywana przez profesora, odwołania nie było. Chór liczył około 30 'chłopa' z klas od I do V, podzielony na trzy głosy: tenory I, II i basy. Była nauka słów, później melodii. Profesor wyśpiewywał partie poszczególnych głosów, miał także pod ręką pianino.
Jubileusz 50-lecia pracy Edwarda Mąkoszy - koncert benefisowy
Gdy już poszczególne głosy jako tako brzmiały, mogliśmy zaśpiewać razem. Profesor stojąc, wspomagał nas melodią wygrywaną lewa ręką na pianinie, jednocześnie dyrygując prawą i wyłapując uchem wszelkie fałsze. Gdy siadł do pianina i na klawiaturze kładł obie ręce oznaczało to, że był z nas zadowolony. Wtedy pianino aż podskakiwało. My też staraliśmy się ile sił w płucach, dyrektor często wystawał pod drzwiami, przysłuchując się z zaciekawieniem. Co śpiewaliśmy? Obowiązkowo Hymn Polski i Hymn górniczy, a dla rozrywki pieśni i piosenki ludowe na czele z Pognała wołki na Bukowinę. Profesor przemycił nam powstańczą piosenkę Pałacyk Mikla, Żytnia, Wola, Bronią się chłopcy od Parasola co było w owych czasach trochę ryzykowne. Na występ podczas akademii szkolnych stroiliśmy się w galowe mundury górnicze z piórami. Jeden z ostatnich występów chóru odbył się w świeżo otwartej Filharmonii Częstochowskiej z okazji Barbórki. Niestety dyr. Trafiałek zachorował, za niedługo zmarł i chór również zakończył działalność. Być może w archiwum szkoły zachowała się jakaś fotografia chóru i jego dyrygenta prof. Edwarda Mąkoszy.
Edward Mąkosza i Chór Mieszany przy Miejskiej Orkiestrze Symfonicznej
Długo chórzystą nie byłem, bo zdezerterowałem, oczywiście za przyzwoleniem, do tworzącej się szkolnej orkiestry dętej pod kierownictwem p. Jarosika z Dźbowa (imię również wyfrunęło mi z pamięci), która nie istniała zbyt długo, głównie z powodu braku narybku. Profesor Mąkosza ma swoją ulicę w Częstochowie, szkoda tylko, że taką krótką, ślepą uliczkę między ul. Żwirki i Wigury, a ul. Popiełuszki. Ilekroć jestem w Częstochowie w tym rejonie, przechadzam się po niej. Grób profesora znajduje się na cmentarzu Kule po prawej stronie alejki, zaraz za bramą główną. Z chóru pozostały mi w pamięci słowa Hymnu górniczego:
Górniczy Stan niech nam żyje Niech żyje nam Górniczy Stan, Bo choć przed nami dzienne światło kryje Toć dla ojczyzny trud ten jest nam dan Boć synowi podziemnych czarnych światów Każdy chętnie poda swą dłoń. Niech żyje nam Górniczy Stan Górniczy Stan niech żyje nam.
P. S. Żona moja Kryspina szczyci się znajomością z wnuczką profesora Ewą, która również odwiedzała Kamienicę Polską, a z którą poznała się dzieląc swego czasu salę szpitalną.
Autor: Stanisław Bryk
Źródło: Kwartalnik historyczny Kongregacji Genealogicznej ,,KORZENIE” nr 95, R. XXV, 4/2015 http://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/51,150461,17702200.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz