Krwawa bójka na wiejskiem weselu, W ub. niedzielę odbywało się weseleI we wsi Zawisna (gm. Poczesna) u gospodarza J. Szwedzińskiego, który wydawał za mąż córkę 19-letnią Władzię, Z braku odpowiedniego lokalu do tańca w domu weselnym, urządzono tańce w sąsiedniej chałupie Walentego Sosnowskiego, gdzie, jak to zwykle bywa na naszych ząbawach i wiejskich weselach, przybyła szajka nieproszonych gości, którzy chcieli się bawić na równi z weselnymi gośćmi, ba żądni przygód awanturnicy wkrótce sami poczuli się panami sytuacji. A gdy zwrócono im uwagę, zabraniając dalszego udziału w tańcach, rozzuchwaleni awanturnicy wszczęli laką zwadę a następnie bijatykę krwawą, że całe wesele rozpierzchło się, zaś nieszczęsny dom zabawy tanecznej został kompletnie zdemolowany. Podczas bójki ciężko zraniono nożem w plecy Jana Kopacza wieś Bargły, gm. Poczesna), który występując w obronie całości wesela odpierał mężnie szajkę napastników, a padł ciężko zraniony. Pozatern z tegoż niejako ,,obozu " poraniony został sam gospodarz Sosnowski i kilku innych obrońców wesela, odniosło lżejsze rany i obrażenia. Natomiast ze skrony prze.ciwnej poranieni zostali: 26-letni Wład. Zemła rozpłataną magłowę, 19-letni Józ. Kowalik nieomal stracił ucho, które podcięto mu, brat Kowalika Ignacy i 25-letni Kaz. Sitek również lekko poranieni..
Wszyscy:4-ej pochodzą.ze wsi Zawada i Kamienica Polska. Ciężko rannych opatrzył lekarz Ubezp. Społ. z Kamienicy Polskiej dr. Gazdowski, a lżej ranni kurują się sarni, zresztą narazie siedzą w areszcie gminnym. W chwili, kiedy w domu Sosnowskiego toczyła się bijatyka, w całej wsi zapano•wał iście wojenny zgiełk, jak na froncie. Raz po raz przebiegały przez wieś gromadki wyrostków, którzy zbrojąc się w kije i kamienie, a nadewszystko wrzeszcząc zawzięcie, śpieszyli na odsiecz walczącym. No, a o samem miejscu tej krwawej rozprawy, o nieszczęsnym domu zabawy, nie ma nawet co mówić, gdyż taki tam był okropny rwetes, że już w odległości kilku set metrów słychać byle, rozlegające się stamtąd okrzyki bojowe i żałosne jęki rannych oraz przeraźliwe piski dziewcząt, które naoślep uciekały w szczere pole, chroniąc się przed niebezpieczeństwem do najbliższego stajania żyta, jak kuropatwy przed jastrzębiem... Taka oto znowu w pierwszy dzień Zielonych Świątek rozegrała się bijatyka w ustronnej wsi Zawisna, która niejednokrotnie była terenem krwawych zajść i zabójstw, słynąc szeroko z wojowniczego usposobienia swych mieszkańców. Źródło: ,,Goniec Częstochowski " NR 131 1936r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz