NASZE LICEUM. MARIANNA WARCICKA.
Tylko zawsze fizykę miej w głowie i powtarzaj ciągle sobie, że prawo Archimedesa jest podstawowym prawem w przyrodzie, że prawo Boyle'a i Mariotta mówi o objętości i ciśnieniu, musisz takie wiedzieć o krzepnięciu i topnieniu, że powietrze skrapla się trzema metodami, czwartą możemy wymyślić sami....
Maria Warcicka – dyrektorka w latach 1962 – 1967; nauczycielka fizyki.
Ten wierszyk napisałam i wygłosiłam podczas którejś z zabaw karnawałowych w naszym liceum. Spodobał się pani profesor Mariannie Warcickiej - obiecała, że podniesie mi stopień z fizyki z trójki do czwórki. Mnie zależało na dobrych ocenach, więc często przypominałam pani profesor o danym mi przyrzeczeniu, ale jakoś bezskutecznie. Najwidoczniej doszła do wniosku, że w inny sposób muszę sobie zapracować na tę ocenę. Ja jednak byłam niecierpliwa, bo półrocze tuż, tuż... Wymyśliłam więc nowy sposób. Pani profesor miała zwyczaj tzw. „uaktywniania" klasy, tj. sprawdzania wiadomości przede wszystkim tych uczniów, którzy nie zgłaszali się do odpowiedzi. Wpadłam więc na następujący pomysł: postanowiłam jak najlepiej przygotować się z poprzedniej lekcji i zamiast zgłaszać się do odpowiedzi, zaczęłam „się kryć" za plecami kolegów. Pani profesor miała doskonały dar „wychwytywania" tych cichutkich zasłaniających się innymi osobami, obejmując jednocześnie wzrokiem całą klasę. I zgodnie z moim wewnętrznym pragnieniem moja „niepewna postawa" została natychmiast zauważona. Zostałam poproszona do odpowiedzi. Okazja, żeby zabłysnąć stała się realna, co w następstwie przyniosło upragnioną czwórkę. Po panu dyrektorze, profesorze historii - Adamie Ferensie, pani profesor Marianna Warcicka przejęła funkcję za-rządzania liceum. Kompletowali jeszcze grono pedagogiczne akurat wtedy, kiedy ja ukończyłam studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przypadkowo spotkałyśmy się. Pani profesor zagadnęła: „Jak to dobrze, Marysiu, się składa, wrócisz do nas." Niestety, zawiodłam panią profesor.
Nie wróciłam już do swojej ukochanej macierzystej szkoły w charakterze nauczycielki. Pracowałam w różnych zawodach, daleko od swej rodzinnej miejscowości. Najdłużej jednak pracowałam w szkole jako nauczycielka języka polskiego i te lata pracy z młodzieżą dały mi najwięcej satysfakcji, a to dlatego, że Moimi wzorami pracy z uczniami byli nauczyciele Liceum Ogólnokształcącego w Kamienicy Polskiej -wszyscy bez wyjątku. Pani profesor Marianna Warcicka, z domu Bała, urodziła się 27 stycznia 1908 roku w Wojciechowie, gmina Góra Mokre pow. Końskie. Do Kamienicy Polskiej przybyła w 1937 roku z Izbicy Kujawskiej w pow. kolskim. Zamieszkała u państwa Wiznerów. W czasie II wojny światowej była sanitariuszką o czym wiem z relacji mojego Tatusia - Jana Szmidy. Początkowo uczyła w Szkole Podstawowej w Kamienicy Polskiej. W latach 50. ubiegłego stulecia wykładała również w Liceum Pedagogicznym w Częstochowie. Zawsze głęboko zaangażowana w sprawy młodzieży, zatroskana o sytuację rodzinną każdego ucznia, w razie potrzeby, natychmiast śpieszyła z pomocą. Swą rzetelną wiedzę przekazywała uczniom po-przez doskonałe przygotowanie metodyczne każdej Lekcji. Służyła temu bogato wyposażona we wszelkie pomoce naukowe pracownia fizyko-chemiczna, gdzie wiele interesujących zjawisk przyrody było potwierdzane doświadczeniami. Sposób prowadzenia lekcji przez panią profesor wzbudzał w uczniach ciekawość świata. Będąc nauczycielką przedmiotów ścisłych, pani profesor realizowała w pelni zamiłowania humanistyczne. Nie tylko na terenie szkoły, ale także w całym wiejskim środowisku. Organizowała liczne przedstawienia, występy artystyczne, w których była reżyserem, scenografem, charakteryzatorem etc. To m.in. zasługa pani profesor, że tak wielu maturzystów z naszego liceum stało się absolwentami najlepszych uczelni w kraju. Nie sposób wyliczyć lekarzy, inżynierów, ekonomistów, pracowników nauko-wych wyższych uczelni, wynalazców, nie mówiąc już o humanistach, którzy bardzo bogato reprezentują nasze rodowite środowisko. Życzliwość, uśmiech, humor - to nieodłączne cechy Jej osobowości. Swą niespożytą energię, wyrażającą się w wielu różnych dziedzinach, a nade wszystko w pracy z młodzieżą, zachowała do końca swego życia. Umarła w wieku około 60 lat. Wspomnienia: Maria Szmida - Bidiuk (Warszawa) Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr52 , R XV , 1/2005r Fotografie: Kroniki LO w Kamienicy Polskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz