Kreta dynamitem.
Rzecz działa się grubo przed wojną. W starej chałupie, pewnie z XIX wieku, mieszkał dziadek mojej żony Stanisław Blachnicki słynący z różnych wesołych i nietypowych pomysłów. Pewnego razu kret wywalił kopiec pod łóżkiem. Podłoga musiała być tam ze starości tylko symboliczna. Dziadek wymyślił na kreta sposób. Z kopalni, w której pracował, przyniósł ,strzał" — jak to wówczas nazywano materiał wybuchowy (był to prawdopodobnie tylko zapalnik z lontem). Załadował w kretowisko odpalił. Skutek był taki, że chałupa ostała się cała, łóżko też, bo było na ten czas odsunięte, tylko izbę trzeba było malować, bo rozpylona ziemia znalazła się na ścianach. Za to kret wyniósł się na zawsze. Tę historię opowiedziała nam jego córka Genowefa. Kret też stworzenie Boże, ale to co wyczyniają ostatnio, przechodzi ludzką cierpliwość. Kopce pojawiały się przez całą zimę. Wokół nieczynnej szkoły jest ich chyba całe stado (dziadek Stanisław mieszkał niemal po sąsiedzku, widać kretom tam dobrze od lat).
Wśród różnych odstraszaczy, bardziej lub mniej skutecznych, wynaleziono ponoć elektroniczne urządzenie wydające odgłos wybuchu po dotknięciu czujnika przez tego czarnego stwora. Jeśli tak, to prekursorem wynalazku był dziadek Stanisław (jest uwieczniony na fotografii w poprzednim numerze „Korzeni"). Więcej o dziadku Stanisławie, m.in. o przywózce ściółki z lasu, jego muzykowaniu w orkiestrze dętej, napiszę w następnym odcinku. Autor: Stanisław Bryk (Kamienica Polska)
P.S. Jeśli już jestem w zwierzęcym temacie - Kamieniczkę nawiedziły ostatnio bobry, uważane przez jednych jako atrakcja przyrodnicza, przez drugich jako zło. Zadomowiły się w Za-wadzie obok kładki za pomnikiem. Efekt ich działalności koniecznie trzeba zobaczyć! Biedna ta nasza rzeczka, jak nie Hastermanek, to bobry. Tylko ryb nie ma. Źródło: Kwartalnik historyczny Kongregacji Genealogicznej ,,KORZENIE” nr 96, R. XXVi, 1/2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz