NIEMIECKIE KAMASZE. Ze wspomnień.
W połowie stycznia 1945 r., już po opuszczeniu Kamienicy Polskiej przez niemieckich osadników, a przed wkroczeniem Armii Czerwonej, po drodze przez wieś przeszedł dziwny milczący marsz. Kilku dobrze odżywionych uzbrojonych w karabiny, odzianych w ciepłe granatowe kufajki mężczyzn (mówiono później, że byli tu ukraińscy kapo obozowi) prowadziło paruset straszliwie zabiedzonych, odzianych w łachmany więźniów. Większość z nich miała nogi okutane w szmaty lub strzępy worków owiązanych sznurkami. Nawet dla ciężko doświadczonych przez okupację mieszkańców był to widok szokujący. Podobno w Romanowie ktoś chciał im podać chleb, ale kapo zagrozili bronią, jakaś osoba podrzuciła kromkę chleba, jednak schylający się po nią więzień został zastrzelony. Po paru dniach od tego zdarzenia nocą przez wieś przez dwie godziny jechały czołgi sowieckie, a za nimi, już w dzień, jechały tabory wojska. Na niebie pojawił się jakiś niemiecki samolot, oddał parę serii pocisków w stronę wkraczających oddziałów sowieckich. W rezultacie ostrzału został jedynie zabity koń, który został szybko poćwiartowanych przez pobliskich mieszkańców. Parę dni później usłyszałem strzały, pobiegłem z ciekawości w ich kierunku.
16 stycznia 1945 Zajęcie Częstochowy przez Armię Czerwoną
W pobliżu mostu na Zawadę (zwanego Pusza-mostem) stała już grupka mężczyzn. Patrzyliśmy, jak stojący nad rzeką czerwonoarmista zupełnie bez emocji repetował karabin i strzelał w stronę uciekającego po drugiej stronie rzeki niemieckiego żołnierza. Sowiecki żołnierz, około czterdziestki, z wąsem, wyglądał nawet dość poczciwie, jego mechaniczne ruchy dziwnie skojarzyły mi się z monotonnym żęciem zboża. Na zmrożonej łące leżał zabity przez czerwonoarmistę może siedemnastoletni niemiecki żołnierz, klęczał przy nim, równie młody, mieszkający w pobliżu Zenon K. i ściągał mu z nóg kamasze. O dobre buty było wówczas niezwykle trudno; buty zelowało się wówczas starymi rowerowymi oponami. Niektórzy mieli szczęście nabyć na talony (zwane Bezugschein) „holcszuy”. Były to buty o drewnianych podeszwach i cholewkach wykonanych z tandetnej dermy. Zenek K., po zdjęciu butów, po chwilowym zastanowieniu się, ściągnął z nóg nieboszczyka również białe skarpetki, które włożył do jednego z butów. Wcześniej żałowałem, że wojna już się kończy, a ja nie zdążyłem dorosnąć, by iść do partyzantki i wykazać się odwagą w walce z wrogiem, jednakże widząc tego blondynka w kałuży krwi, musiałem przyjąć poprawkę do swych walecznych marzeń. Tu muszę dodać, że niemieccy żołnierze, a było ich sześciu, poddali się uważając wojnę za zakończoną. Prowadzący ich żołnierze sowieccy w rozmowie między sobą nie kryli, iż pojmani zostaną rozstrzelani.
Droga klinkierowa na odcinku Romanów -Koziegłowy.Motocyklista niemiecki wraz z pasażerem po wypadku .Końcowy okres II wojny światowej.Foto z albumu p .Szmukiera.( Muzeum w Kamienicy Polskiej )
Któryś z Niemców zrozumiał o czym mówią i wiadomością podzielił się z pozostałymi. Postanowili uciekać. Czterech zostało zastrzelonych na drodze, piąty na łące nad rzeką, a szósty, do którego strzelał czerwonoarmista, zdołał uciec i skryć się w stodole Franciszka Sitka. Tam wrył się w siano. Sowieci oddali kilka strzałów, któryś z pocisków zapewne drasnął żołnierza, gdyż się poruszył. Został wyciągnięty. Był ubrany w skórzaną kurtkę. Również i on został zastrzelony. Niemcy traktowali Polaków okrutnie, a sowietów jeszcze gorzej, dlatego też sowieci odwdzięczali się tym samym. Niemców zakopano w okopach przy piekarni Berezy. Okopy przygotowali Niemcy rękami przymusowych polskich robotników, niemal we wszystkich gminach. Potem przeniesiono ich ciała gdzieś w inne miejsce.
Autor: Włodzimierz Gall Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie" nr.103, R XXVII, 4/2017 Źródło zdjęcia https://dziennikzachodni.pl/wyzwolenie-czestochowy-unikatowy-film-armia-czerwona-wkracza-do-miasta-zdjecia-wideo/ga/740515/zd/1418735
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz