Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 1 marca 2021

JESZCZE O WRZEŚNIU 1939

 JESZCZE O WRZEŚNIU 1939

Już po napisaniu wspomnień „Wrzesień 1939 widziany oczyma dziecka” (Korzenie nr 100) w moje ręce trafiła książka Józefa Litarskiego Lesie, polski lesie... wydana przez Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie w 1995 r. Józef Litarski we wrześniu 1939 był 16-letnim chłopcem, pochodził z Romanowa. Opisał ucieczkę przed niemiecką nawałą, a więc o tych samych zdarzeniach i osobach. Zacytuję fragment dotyczący mojego ojca i stryj Józefa. „W czasie naszej wędrówki potworzyły się grupy i grupki. W każdej z nich znalazł się jakiś prowodyr. W naszej takim był Bolesław Gall, plutonowy wojska polskiego z pierwszej wojny światowej. Doskonale orientował się w terenie, a poza tym był opanowany i wszelkie nerwowości w grupie likwidował w zarodku. Wędrując tak od wsi do wsi nocowaliśmy gdzie się dało, w słomie, w plewach. W sianie.



Kamienica Polska. 3 wrzesnia 1939r

Czwartego dnia nasza grupa znalazła się we wsi Zrębice. Jak się okazało, dogonił nas tu front. Rano jeszcze nasze wojsko z 7 DP wykonało tu kontratak, ale artyleria niemiecka strzelając gdzieś z zachodu wkrótce go załamała. Przed pociskami artylerii skryliśmy się we wsi Zrębice gdzie się dało: w stodołach, chlewach i piwnicach. Tak ukryci przeczekaliśmy bój, który trwał około 3 godzin. Przed samym południem zrobiło się naraz cicho. Wojsko polskie odpłynęło gdzieś na północ. Do wsi wkroczyli Niemcy. Kiedy nieśmiało zaczęliśmy wyglądać ze swoich kryjówek, naraz dało się niemieckie wołanie: heraus, heraus! Wyszliśmy na plac i zaraz otoczyli nas Niemcy. Z groźnie wymierzonymi pistoletami zaczęli nas ustawiać pod ścianę i rewidować. Tych co mieli jakieś ostre narzędzia, jak na przykład noże czy brzytwy, odłączali od innych i ustawiali w osobnym miejscu. Przypuszczaliśmy, że przeznaczyli ich na rozstrzelanie. Ja miałem przy pasku nóż harcerski, tak zwana finkę. Niemiec zerwał mi ją z paska i coś tam szwargotał. Umiałem trochę po niemiecku ale nie na tyle, by się z nim porozumieć. Wyręczył mnie Józef Gall, który znał język niemiecki dość dobrze. Tak Niemca zagadał, że mnie pozostawił i tylko poczęstował solidnym kopniakiem. Wkrótce zwolniono do domów towarzyszące nam kobiety, a nas uformowano w kolumnę i poprowadzono na wschód w stronę Janowa”.
Autor: Włodzimierz Gall
Książkę Józefa Litarskiego uzyskałem od jego wnuczki – Katarzyny Janiak. Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr103 , R XXVII , 4/2017r

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz